Case studies

KTO JEST HERSZTEM JEDNORĘKIEGO BANDYTY?

Bronię właścicielki baru przed karą za organizację hazardu. 

Prawo nie może i nie powinno być stanowione w pośpiechu, nie może być też stanowione niechlujnie. Niestety, tak jednak nie jest. Nie jest tak w szczególności wtedy, gdy politycy pośpiesznie tworzą prawo w reakcji na afery, skandale i nieprawidłowości. Takie właśnie, dalece wadliwe prawo przyjęto przed laty w reakcji na tzw. aferę hazardową. Przyjęta w 2009 roku ustawa o grach hazardowych zakazywała między innymi urządzania gier na automatach do gier losowych (zwanych potocznie „jednorękimi bandytami”) poza kasynami gry i bez zezwolenia. Za złamanie zakazu ustawa przewidywała surowe kary, nie określała jednak należycie, co oznacza właściwie termin „urządzanie gry”, ponadto jaki dozwolony zakres działania nie będzie za „urządzanie gier” uznany.

Pewnego dnia zwróciła się do mnie o pomoc właścicielka małego baru położonego na peryferiach jednego ze śląskich miast. Przeprowadzono u niej kontrolę celną , która wykazała, że w barze – ponad wszelką wątpliwość nie będącym kasynem gry – funkcjonowała para działających zgodnie
ze swym przeznaczeniem „jednorękich bandytów”. Niefortunnej właścicielce bratu wymierzono kary w wysokości po 12.000 złotych za każdego „bandytę”. Funkcjonariuszy Izby Celnej nie przekonały wyjaśnienia Klientki. Wskazywała ona, że automaty nie są własnością, stanowiąc własność najemcy. Najemca  ten za niewielkim czynszem (rzędy 200 złotych miesięcznie) wynajął u niej dwa metry kwadratowe podłogi wewnątrz baru, umieszczając na wynajętej powierzchni swoich „bandytów”. Czynsz ustalony został w stałej wysokości o charakterze ryczałtu, w żaden sposób nie będąc powiązanym z wysokością przychodów, które dla najemcy generowały automaty. Klientka nie współorganizowała wraz z najemcą – „hersztem” gry na „bandytach”. Na podstawie umowy była zobowiązana zapewnić dostęp do energii elektrycznej, bez której automaty nie mogłaby pracować. Jedynie grzecznościowo – gdyż umowa jej do tego nie obligowała – informowała najemcę o awarii „bandyty” lub konieczności opróżnienia ich z żetonów. Jedynym związkiem Klientki z eksploatacją automatów (poza poborem czynszu za najem części powierzchni barowej) stanowiło pewne uatrakcyjnienie z ten sposób prowadzonego baru – odtąd, jego klienci poza grą w rzutki lub zakupem piwa mogli dodatkowo  pociągnąć za dźwignię „bandyty”. Wątpliwe było zatem uznanie, by Klientka wraz z najemcą (lub obok niego) organizowała gry losowe. Przeczyło takiemu wnioskowi znaczenie językowe terminu „urządzać (grę)”, zaś ustawa o grach hazardowych odrębnego znaczenia terminu – odbiegającego od znaczenia potocznego – nie oferowała. 

Zaskarżenie decyzji naczelnika urzędu celnego w przedmiocie nałożenia kar wydawało się naturalną i oczywistą reakcją. Uzasadniając odwołanie wskazywałem, na wyniki tak zwanej wykładni systemowej, jak i analizy całościowej przepisów ustawy. Przede wszystkim na gruncie przepisów przewidujących sankcje karne (kodeksu karnego i kodeksu wykroczeń) osoba świadomie ułatwiająca prowadzenie hazardu bez zezwolenia (na przykład użyczając lub wynajmując lokal pod „nielegalne kasyno”) odpowiadać może jedynie jako pomocnik głównego sprawcy, którym jest osoba nielegalnie urządzająca gry lodowe. Tym samym taka osoba (użyczający pub wynajmujący) nie może być jednocześnie postrzegana za osobę „urządzającą” grę. Ponadto, także sama treść przepisów ustawy o grach, przewidujący określone wymogi, obowiązki i prawa osoby urządzającej gry ma taki charakter, że nie może obejmować osób, które kasyna nie organizują ani nie prowadzą, a jedynie udostępniają na ten cel pomieszczenie. Odwołanie jednak nie tylko nie dało pożądanego skutku, ale wręcz nie zostało nawet należycie rozważone. Dyrektor Izby Celnej nawet nie odniósł się do przedstawionej w odwołaniu argumentacji, poprzestając jedynie na ponownej, pozbawionej głębszego prawnego uzasadnienia prezentacji (zwalczanego odwołaniem jako błędnego) stanowiska, jakoby wynajęcie powierzchni pod automaty jako „stwarzające warunki uczestnictwa w grach hazardowych” było tożsame z „urządzaniem „ tego rodzaju gier w rozumieniu ustawy.

Spór rozstrzygnięty został po latach, dopiero na poziomie sądu administracyjnego. Obowiązywały już wtedy znowelizowane przepisy ustawy, rozszerzające wprost odpowiedzialność z tytułu funkcjonowania automatów do gier losowych poza kasynami gry także na osoby, które – same gier na „bandytach” nie urządzając – jedynie wynajmowały i użyczały powierzchnię pod instalację „bandytów” udostępniały. Między innymi na tej podstawie sąd administracyjny ocenił, że sam ustawodawca w swoisty  sposób przyznał rację niesłusznie ukaranym z tytułu rzekomego „urządzania gier” wynajmującym lub użyczającym powierzchnię bądź lokal. Gdyby bowiem pierwotnym zamysłem ustawodawcy było nadanie terminowi „urządzający gry” tak szerokiego znaczenia jak twierdziły organy  celne, nowelizacja przepisów (dokonana w kierunku rozszerzenia odpowiedzialności poza krąg „urządzających grę” w ścisłym rozumieniu) byłaby zbędna.

Ostatecznie, w wąskim zakresie Klientka osiągnęła sukces: niesłusznie nałożone na nią kary zostały uchylone wyrokiem sądu administracyjnego. „Przegrała” jednak jako obywatelka, podobnie jak my wszyscy: będąc zmuszoną do kilkuletniej walki z niechlujnym i nieprecyzyjnym prawem, ponadto interpretującymi swe kompetencje rozszerzająco organami skarbowymi. Funkcjonowanie obywatela w gąszczu stanowionego niechlujnie prawa jest bowiem podobne do gry w… ruletkę. Wprawdzie można czasami wygrać, lecz dużo częściej przyjdzie stracić. 

Autor

Jarosław Pawłowski

Adwokat

Jarosław Pawłowski

Inne case studies

Wszystkie