KOPENHAGA, BREDGADE 59
Biorę udział w duńskim „procesie dekady”.
Jednym z największych wyzwań mojej dotychczasowej praktyki było uczestnictwo w charakterze obrońcy-pełnomocnika świadka w postępowaniu karnym toczącym się w Danii, przed kopenhaskim Øestre Landsret (Wschodnim Sądem Krajowym).
Jak do tego doszło? Pewien czas wcześniej podjąłem się obrony obywatela Danii oskarżonego w sprawie zawisłej przed jednym z sądów okręgowych południowej Polski. Czyn zarzucany mojemu klientowi pozostawał ściśle powiązany z czynem, którego popełnienie duńska prokuratura zarzuciła oskarżonym przed Øestre Landsret. Sąd kopenhaski zwrócił się do sądu polskiego z prośba o zgodę na przetransportowanie mojego Klienta do Danii, w celu przesłuchania go na rozprawie jako świadka. Z uwagi na postawienie mojego Klienta w stan oskarżenia w Polsce – za czyn powiązany z czynami będącymi przedmiotem zarzutów rozpoznawanych przez sąd w Kopenhadze, Øestre Landsret stwierdził potrzebę ustanowienia obrońcy dla mojego Klienta, by wykluczyć możliwe pogorszenie sobie przez niego, w związku z udziałem w procesie kopenhaskim, jego sytuacji prawnej jako oskarżonego w Polsce.
Ustanowiony tam obrońca – kopenhaski adwokat Kristian Mølgaard – wystąpił z wnioskiem o umożliwienie mi udziału w sprawie jako swego rodzaju obrońcy– pełnomocnika. Wskazał na konieczność swej konsultacji ze mną jako obrońcą mojego (naszego) Klienta w Polsce. Wniosek ten wydawał mi się „karkołomny”, jako że nie byłem uprawniony do wykonywania zawodu na terenie Danii i występowania przed tamtejszymi sądami. Ku mojemu zdziwieniu Øestre Landsret jednak wniosek uwzględnił, wskazując na nadrzędność gwarantowanego konstytucyjnie i konwencyjnie prawa do obrony nad przepisami odnoszącymi się do ustroju tamtejszej adwokatury.
Zostałem dopuszczony do udziału w postępowaniu przed Øestre Landsret jako swego rodzaju pełnomocnik-„współobrońca” wspierający adwokata Kristiana Mølgaarda. Na miejscu – wywiązując się z obowiązku konsultacji z duńskim Kolegą, za pośrednictwem ustanowionego na moje potrzeby tłumacza – uzyskałem, za zgodą tamtejszej prokurator dostęp do duńskiej części akt sprawy, prowadzonej na wstępie wspólnie przez polskie i duńskie organy ścigania. Istotną ich część zdołałem wykorzystać na potrzeby – skutecznej, jak się ostatecznie okazało – obrony Klienta już po powrocie do Polski. Podczas tygodniowego pobytu w Danii zdołałem dostrzec zalety kontradyktoryjnego procesu karnego (w którym, ujmując rzecz najprościej, sąd jedynie ocenia dowody powołane przez oskarżyciela, nie zaś czasami wyręcza go w poszukiwaniu dowodów winy, jak nadal ma miejsce w polskich sądach), wagę zasady „równości broni” (zgodnie z którą znaczenia mają tylko dowody przeprowadzone przed sądem na rozprawie, nie zaś – jak w Polsce – odczytywane przez sąd protokoły, uprzednio spisywane skrzętnie w zaciszu prokuratorskich gabinetów). Spore wrażenie zrobiła na mnie oczywistość, z jaką sądy duńskie stosują wprost normy rangi konstytucyjnej i konwencyjnej – jako nadrzędne nad ustawami.
Oprócz tego zdołałem – rzecz jasna „służbowo” – odwiedzić kopenhaską twierdzę (więzienie), którą opuszcza na wstępie każdej części główny bohater duńskiego cyklu komedii o perypetiach gangu Olsena. To był naprawdę niezapomniany wyjazd.
Autor
Inne case studies
Węgiel, banknoty i Wiedeńska Wiktoria. O ochronie wizerunku postaci historycznych.
Węgiel, banknoty i Wiedeńska Wiktoria. O ochronie wizerunku postaci historycznych.